Pieczarkowa
(krótki
tekst
autorstwa autora)
Kupiło sobie włoszczyznę.
Głupie było - ma już włoski samochód,
włoskie krany, włoski na głowie i konto we włoskim
banku... Ale zachciało mu się jeszcze włoszczyzny.
No to ją kupiło.
W supersklepie.
W średnim
garze ugotowało wodę i wrzuciło włoszczyznę.
Ugotowało
włoszczyznę na miękko.
Wyjęło ją na talerz i poczekało
aż ostygnie. Jak już ostygła - pokroiło w kosteczkę.
Nie lubi kroić w kosteczkę. Ale, jak już musi,
to z wielorga złego najbardziej lubi kroić seler.
Bo
jest tylko jeden.
Pokroiło też w kosteczkę jabłuszko i kwaśnego ogórka.
Nie
pokroiło groszku. Bo groszek malutki jest i nie trzeba
go kroić. Za to puszkę z groszkiem trzeba rozkroić.
Ma do tego taką straszliwą machinę. Normalni ludzie
mówią na nią "otwieracz do puszek".
Z kosteczek zrobiło warzywną sałatkę. Taką z majonezem, niezdrową.
Będzie przez nią grube i paskudne.
Jak miś.
Kupiło
sobie wór pieczarek. Pani w sklepie o mało nie umarła
na zawał. Bo zawsze kupowało tylko jedną pieczarkę
i pani się śmiała. Powiedziało pani, że dostało
spadek z Ameryki i że robi przyjęcie na sto osób.
Pokroiło pieczarki w plasterki i wrzuciło do warzywnej wody.
Wodę z pieczarkami ugotowało.
Potem przyszło mniejsze i powiedziało, że to nie jest zupa pieczarkowa,
tylko ścierkowa z pieczarkami. Że w środku muszą być jeszcze warzywa...
Leniwe jest. Kupiło warzywa pokrojone i zamrożone. Patriotą chciało
być. Polski przemysł chciało zbawić. Kupiło
Hortexu warzywa, popaseczkowane w paseczki.
Wsypało je do zupy.
Teraz ma zupę marchewkową z pieczarką.
Więcej nie kupi warzyw Hortexu.
Da zarobić cudzoziemcom.
A na razie dolało wody i dorzuciło innych warzyw.
Przelało zupę do największego gara.
Będzie jadło tę pieczarkową przez tydzień.
Albo wyleje.
Nie może się doczekać obiadu.
Bo na obiad będzie, dla odmiany,
pieczarkowa...
|