Człowiek i astronomia  
(myśli)


Są ludzie-Słońca. Promieniują dookoła, ogrzewają wszystko i wszystkich. Są źródłem życia. Inni grzeją się w ich blasku, ale nie śmią ich tknąć. Bo wiedzą, że - jeśli znajdą się zbyt blisko - spalą się. Ludzie-Słońca są piękni i ciepli, ludzie-Słońca są podziwiani. Ale ludzie-Słońca są samotni...

Są też ludzie-planety. Tacy ludzie czerpią nieco blasku z ludzi-Słońc, ale na ich powierzchni tętni życie. Czasem zapada u nich czarna noc, by po jakimś czasie mógł nastać piękny dzień. Jedni są niebieskozieloni jak Ziemia, inni czerwoni jak Mars... Na jednych żyje milion roślin i zwierząt, na innych szaleją huragany. A niektórzy są spowici gestą atmosferą, pod którą kryje się zagadka. Może pod tą atmosferą są piękni, a może zabójczy?

Ludzie-Księżyce też są. Niezbędni dla działania człowieczego Wszechświata, ale odlegli i niezamieszkali. Krążą dookoła ludzi-planet, podziwiają ich i wiedzą, że sami nigdy nie bądą planetami. Czasami jakiś mieszkaniec człowieka-planety ląduje na człowieku-Księżycu. Rozgląda się ciekawie i... po kilku chwilach wraca. Bo ludzie-Księżyce są zimni i martwi.

Człowiek-czarna dziura budzi zainteresowanie, podziw, ale też strach. Człowiek-czarna dziura to człowiek, który przyciąga wszystko, co się znajduje w jego zasięgu. Pasie się tym, a pożerając zwiększa własną masę. Człowiek-czarna dziura nie promieniuje żadnej energii, całą zatrzymuje dla siebie. Jeśli w zasięgu człowieka-czarnej dziury znajdzie się człowiek-planeta, człowiek-Słońce, a nawet człowiek-Księżyc, to jedynym ratunkiem dla niego jest, póki jeszcze można, ucieczka. Inaczej zostanie wchłonięty i nie pozostanie z niego nic.