Polskie fondue, czyli zgliwek smażony
Do wykonania polskiego fondue niezbędzny jest ser biały, który
nie spełnia wyśrubowanych norm Unii Europejskiej. Najlepszy byłby ser
typu "od baby", ale coś takiego jest w obecnych czasach trudno
osiągalne. Pozostaje więc próbować...
Jeśli się nie posiada sera "od baby", należy kupić biały ser
paczkowany, włożyć go do lodówki i o nim zapomnieć. Najlepiej
jeśli się przypomni o jego istnieniu ze dwa tygodnie po
terminie przydatności do spożycia. Wówczas należy ser wyjąć z
opakowania, położyć na talerzu i pokruszyć widelcem. Ser pozostawić bez
przykrycia (albo przykryć gazą, by muchy po nim nie łaziły) na mniej
więcej dobę, by obsechł. Potem ser przykryć i zostawić w ciepłym
miejscu tak długo, by zgliwiał - czyli pokrył się białym (!)
nalotem, zaczął śmierdzieć i się rozpływać.
Uwaga: jeśli ser się pokryje szarą, albo co gorsze zieloną, pleśnią - należy go wyrzucić!
Rozpływający się ser należy włożyć na patelnię, dodać do niego około
łyżki masła, łyżeczkę kminku i nieco soli (do smaku). Smażyć tak długo,
aż się zupełnie rozpłynie. Jeśli na patelni pojawiła się swobodna woda
- odparować ją.
Uwaga: osoby o wrażliwym powonieniu należy wypuścić, albo nawet wyrzucić, z kuchni (o ile wcześniej same nie uciekły).
Kiedy ser zacznie gęstnieć, dodać do niego jedno żółtko (białko można wykorzystać do ciasta).
Jeść najlepiej na gorąco, chociaż na zimno to też pycha.